Poadwentuj razem z Maryją i Kościołem....

Czas biegnie nie ubłaganie. Każdego dnia Pan Bóg coś do nas mówi, realizuje swój plan. Modlimy się często i prosimy: "Niech się dzieje Twoja wola". Uwierzcie mi, Pan Bóg traktuje na serio każde nasze wypowiedziane słowa. A gdy przychodzi jakaś choroba, cierpienie duchowe, trudny czas - my często zaczynamy protestować. Myślimy sobie - to nie po naszej myśli, dlaczego tak ciężko?...

Wszystko ma swój sens, wszystko w Bożych planach ma swój cel. Nie lękaj się przyjmować tego, co dzieje się w twoim życiu, z odwagą i ufnością. Jezus najlepiej wie, czego ci potrzeba na dany czas. Poczytaj życiorysy świętych: św. Rity, św. o. Pio, św. Rafała Kalinowskiego. Ich też Pan Bóg nie oszczędzał. Może dlatego, że On dobrze wie co nas uszlachetnia i czego potrzebujemy najbardziej, by być zbawionymi, by osiągnąć Niebo.

Rozpoczyna się Adwent. Czas czuwania i oczekiwania. Czuwać, znaczy być gotowym, nieustannie. Pan Jezus przychodzi do nas każdego dnia. Nie tylko w Eucharystii, czy Sakramencie Pokuty. Przychodzi do nas również w konkretnych wydarzeniach, w spotkaniu z drugim człowiekiem. Czuwaj zatem - i pamiętaj, że Bóg ma wobec ciebie plan. Może warto, byśmy w Adwencie zrobili sobie postanowienie, by każdy dzień rozpocząć od Mszy Świętej i Komunii. W Adwencie, o 6:30 rano, w Kościele św. Jana odprawiane są RORATY. Msza Święta poranna, kiedy razem z nami modli się Mistrzyni czuwania i Przewodniczka po drogach Adwentu - Maryja. Zerwać się rano, pójść do chłodnego Kościoła, czuwać, dać się ogrzać Miłości Boga. Poznać Jego wolę, co do mojego życia. Zachęcam gorąco i zapraszam. 


Adwent bez Rorat traci swój smak, jest nijaki. Przychodźcie na Mszę roratnią. Dajcie się Panu Bogu - umocnić, podnieść, przytulić. Wy, których Pan obdarzył powołaniem niezwykłym - do niesienia Ducha Świętego ludziom i światu, przyłączcie się do Maryi, poczuwajcie razem z Nią, dajcie się napełnić duchem adwentowego oczekiwania, adwentowej modlitwy. Pierwsze Roraty - w poniedziałek /2 grudnia/ o 6:30 w Kościele św. Jana. Przynieście ze sobą świece.

Na czas Adwentu i Bożego Narodzenia, niech wam Pan błogosławi...

Ks. Rafał

Proszę mówić jaśniej!

Nie ma miesiąca, by na moim biurku nie lądowały książki, płyty czy pisma traktujące o demonach. Będzie tego z 66,6 kilo. Jak głosić Dobrą Nowinę, by ludzie nie zapamiętali z naszej gadaniny jedynie krzyku: „Ciemność widzę, ciemność”? 

Jeden z letnich festiwali młodych nad Wisłą. Pod sceną rozsiadł się spory tłumek uczestników rekolekcji. Na scenie prelegent. Opowiada od godziny o zagrożeniach duchowych. „Reiki, silva, joga, tarot, bioenergoterapia” – sączy się z głośników. W pewnym momencie prowadzący spotkanie podnosi do góry jakąś książkę. „Wiecie, co to jest?” – pyta. „Zło!” – rzuca głośno jakiś chłopak, wzbudzając ogólny rechot. Po spotkaniu młodzi podchodzą do organizatorów rekolekcji: „Kurczę, teraz to boimy się otworzyć lodówkę. A nuż wyskoczy z niej jakiś demon?”. To nie jest historia wyssana z palca. Uczestniczyłem w tych rekolekcjach, widziałem reakcje młodych. Prelegent miał zapewne dobre intencje, ale ja, wracając ze spotkania, zadawałem sobie jedno proste pytanie: „Jak głosić Dobrą Nowinę, by ludzie nie zapamiętali z naszej gadaniny jedynie słowa: »zło«?”. 
 

Uzdrowienie wewnętrzne

Uzdrowienie wewnętrzne rzadko jest jednorazowym wydarzeniem, częściej stanowi wynik długiego procesu przyjmowania łaski Bożej. Dlatego dla każdego, kto wchodzi w ten proces, w przyjmowaniu z wiarą sakramentów świętych kryje się wielka szansa. W nich bowiem dokonuje się przyjęcie łaski zbawienia, a więc i integralne uzdrowienie człowieka. Przez wszystkie etapy otwierania się na łaskę uzdrowienia możemy przejść podczas osobistej modlitwy, ale często Bóg posługuje się w tym celu naszymi braćmi. Dzieje się to najczęściej na spotkaniach modlitewnych w dużych wspólnotach, przy udziale dwóch, trzech osób, które posługują modlitwą wstawienniczą. Podczas takiej modlitwy osoba prosząca o uzdrowienie staje przed Bogiem z bolesną historią swego życia, a Pan poprzez dary duchowe ukazuje to, co pozostaje ukryte przed człowiekiem, nieuświadomione, a co może stanowić powód wielu zranień i wywołanych nimi negatywnych zachowań. Osoby posługujące otrzymują wtedy od Pana obrazy, słowa poznania, które objawiają na przykład przyczynę lęku czy nieufności. Czasem Pan objawia swoją uzdrawiającą obecność słowem Pisma Świętego lub słowem proroctwa.

Święty Rafale... módl się za nami

W dzień imienin człowiek wierzący dziękuje Bogu za dar Chrztu Świętego. Za kochanych rodziców, którzy wybrali dla nas konkretne imię. Często, kierując się światłem wiary i mądrością serca, wybierają swojemu dziecku imię, które nosił kiedyś (i wciąż nosi) jakiś święty, błogosławiony, człowiek, może archanioł. W dzień swoich imienin sercem w serce... jestem z moim patronem. A patrona mam cudownego. Jest nim św. Rafał Kalinowski. Człowiek, który szedł ku Niebu długą i ciernistą drogą. Wspominamy go w Kościele - 20 listopada.

Ruszyło Seminarium

Kochani, 18 listopada ruszyło Seminarium Odnowy Życia w Duchu Świętym. Pamiętajmy, że to wielkie Boże dzieło a my swoją modlitwą i duchowym wsparciem - możemy wielu w to dzieło wprowadzić. Módlcie się gorąco w intencji tych rekolekcji rozłożonych w czasie. Codziennie, chociaż jedna dziesiątka różańca za Seminarium. Niech Duch Święty nas prowadzi...

Matemblewski Wieczernik - świadectwo

Do Matemblewa dotarliśmy razem z ks. Mariuszem i ks. Adamem przed godziną miłosierdzia. Wygramoliliśmy się z samochodu i ruszyliśmy w kierunku Sanktuarium Matki Bożej Brzemiennej. Potem do słynnej kapliczki, by pomodlić się przed figurą Maryi. Niezwykłą figurą, bo przedstawiającą Matkę Chrystusa w stanie błogosławionym. Dotarliśmy tu, by wziąć udział w rekolekcjach kapłańskich, prowadzonych przez włoskich oo. Enrique Porcu i Antonello Cadeddu z Brazylii.

O. John Bashobora - warto wysłuchać...

O. John Baptist Bashobora urodził się 5 grudnia 1946 roku. W wieku 2 lat stracił ojca, ale nie wiedział o tym, gdyż jego wychowaniem zajął się jego wujek wraz ze swoją żoną, którzy nie powiedzieli mu, że nie są jego rodzicami. Aż do swoich święceń kapłańskich żył z tą nieświadomością myśląc, że ci, z którymi mieszka to jego rodzice.

W dniu swoich święceń kapłańskich dowiedział się, że jego ojciec nie żyje, a jego matka, którą wypędzono po śmierci męża, mieszka teraz gdzie indziej. Okazało się, że to jego ciotka, ta, która go potem wychowywała, otruła jego ojca, gdyż była zazdrosna o miłość panującą w jego rodzinie, o to, że mały John był bardzo inteligentnym chłopcem, mądrzejszym od jej dzieci. Potem też próbowała otruć o.Johna, gdy był dzieckiem. Podała mu raz zatrutą owsiankę w naczyniu. Gdy mały John zrobił przed jedzeniem znak krzyża, naczynie rozpadło się na drobne kawałki. W dniu święceń kapłańskich ciotka podeszła do o.Johna i poprosiła, żeby wybaczył jej to, co zrobiła. Wybaczył jej w Imię Jezusa. Odszukał potem grób swojego ojca, spotkał się też ze swoją mamą, odzyskał rodzinę.

Czas posmakować w Bogu...

Czas posmakować w Bogu...